Od dwóch tygodni testuję metodę zmywania twarzy za pomocą olejów (OCM – Oil Cleansing Method). Muszę powiedzieć, że moja skóra już dawno nie wyglądała tak dobrze! Ja już po pierwszym razie zauważyłam efekty (mniej zaskórników, skóra mniej się błyszczy), dlatego rezygnuję z wszystkich środków oczyszczających i zaprzyjaźniam się z OCM :-).
Kilka słów o metodzie.
Oczyszczanie twarzy olejami to oczyszczanie bez
ingerencji w pH skóry, oraz bez naruszania jej naturalnej warstwy ochronnej. Jest to metoda naturalna, co najważniejsze przynosi niesamowite rezultaty, a przy okazji jest bardzo tania (mleczko do
demakijażu, żel myjący, tonik, czy płyn micelarny zastępujemy oliwką i olejkiem
rycynowym). OCM polega na przemywaniu twarzy mieszaniną olejów, opiera
się na prostej zasadzie: podobne rozpuszcza podobne (czyli tłuszcz-nasze sebum
usuniemy innym tłuszczem). Innymi słowy oczyścimy pory z zanieczyszczonego
łoju, oraz usuniemy płytkie zaskórniki – oliwka zadziała jak magnes
przyciągając do siebie zanieczyszczenia.
Główną rolę odgrywa tu olej rycynowy, który swoimi
właściwościami zbliżony jest do ludzkiego sebum, ma podobne pH, a ponadto przynosi
skórze wiele korzyści (wzmacnia włosy, paznokcie, działa zmiękczająco na
naskórek i wykazuje właściwości antyseptyczne). Olejek ten mieszamy z innym
olejem bazowym (sam wysuszy skórę). Ja wykorzystałam oliwkę dla dzieci
BABYDREAM z Rossmanna (ok. 5zł). Możecie wybrać inną oliwkę, ale nie może być
to olej mineralny ( w składzie: Parafinum Liquidum), musi być to olej roślinny.
Oleje mieszam w proporcji 50:50 (mam cerę mieszaną- tłusta w strefie T i
normalną na policzkach, ze skłonnością do alergii), jednak w zależności od
rodzaju cery proporcje te ulegną zmianie. Zasada jest taka: im cera jest bardziej
tłusta skóra, tym więcej w naszej mieszance oleju rycynowego.
Krok po kroku...
Na twarz z makijażem, albo przy porannej toalecie, nakładamy
oleje, wmasowując je ruchami kolistymi. Zdejmujemy je ręcznikiem, albo, co jest
wygodniejsze w użyciu, ściereczką z mikrofibry namoczoną w gorącej wodzie. Szmatkę przykładamy do twarzy na kilka sekund
(pod wpływem ciepła rozszerzają się pory i zanieczyszczenia mają szansę uciec).
Ściągamy, delikatnie przecierając twarz. Ścierkę płuczemy i czynność powtarzamy
trzy razy. Na koniec „zamykamy pory” przemywając twarz zimną wodą. Po takim
oczyszczeniu, gdy skora jest ściągnięta, aplikujemy krem celowany do rodzaju
cery. Co najbardziej zaskakujące, na twarzy nie zostaje tłusty film, skóra jest
odczuwalnie oczyszczona, gładka i miękka. Oleje nie zatykają porów, nie
powodują efektu błyszczenia się skóry, ale sprawiają, że proces wydzielania
sebum jest uregulowany (skóra nie musi odbudowywać każdorazowo po oczyszczniu
swojej bariery ochronnej).
Jest to idealna metoda dla cery wrażliwej, z popękanymi
naczynkami (wtedy szmatkę moczymy w nieco chłodniejszej wodzie), suchej i
tłustej. Myślę, że śmiało można stosować ją do każdego rodzaju cery.
Polecam do wypróbowania :-).
Z dniem pojawienia się tego wpisu na blogu rozpoczęłam stosowania metody oczyszczania twarzy olejami. Może upłynął jeszcze za krótki czas żeby mówić o efektach ale nie zapeszając na ten moment nie wyobrażam sobie lepszego sposobu na walkę z zaskórnikami. Efekty widoczne są praktycznie od pierwszego zastosowania tej metody, a skóra jest nieporównywalnie gładsza. Gorąco zachęcam do sprawdzenia jej skuteczności.
OdpowiedzUsuń